piątek, 22 czerwca 2012

7.

- Uuhuhu, świetnie. - powiedziała Anka ze słyszalnym sarkazmem.
- Będę o 17 po Ciebie. - rzekł Filip.
- Okeej. - odpowiedziałam. - To wszystko?
- Tak, a teraz możesz już stąd iść, narcia. - powiedziała Anka.
Udałam, że nie usłyszałam ale i tak skierowałam się w stronę wyjścia. Machnęłam tylko ręką na pożegnanie.
Idąc w stronę domu spotkałam Nadie.
- Czeeeeeść ! - krzyknęła.
- No hej.
- Co robisz?
- Idę do domu, nie widać?
- Ahh, no nie widać, mogłaś iść wszędzie. Masz może zapałki?
Pokiwałam głową. Nie palę, choć od zawsze marzyłam aby spróbować. Nie wiem dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej bo mam  17 lat, ale nie było okazji. Nie kręciłam się w złym towarzystwie choć Nadia nie jest najlepszym. Wiedziałam, że Nadia - szesnastolatka z wybujałą wyobraźnią na pewno coś znajdzie w swojej torbie.
- A to chodź do kiosku. - jak powiedziała tak się stało.
Kupiła zapałki i usiadłyśmy na ławce przy bloku. To była najcichsza okolica jaką sobie można wyobrazić, żadnych nie proszonych gości, wypadków, napadów itp. Może dlatego, że to było osiedle zamknięte. Nikt nie wychodził tutaj również na dwór, wszyscy chodzili na osiedla otwarte ''lansując się'' z nieodpowiednim towarzystwem. Zapaliła jednego papierosa i podstawiła mi paczkę pod nos z pytaniem '' Chcesz?''. Krótko wachałam się jednak po chwili wyjęłam jedną. Nadia podpaliła mi go, a ja zaczęłam kasłać i się krztusić. Zawstydziłam się bo nie chciałam żeby to wyszło na jaw.
- Hahaha, pierwszy raz, co?
- Tak, niestety tak. Matko, nie wiedziałam, że to takie uczucie.
- Jest spoko. Jak nie chcesz to daj mi.
- Nie no, jak powiedziałaś '' jest spoko''.
Zaciągnęłam się dalej. Już nie czułam takiego pieczenia.  Było to dziwne uczucie ale polubiłam je.
- Masz więcej? - zapytałam.
- Jasne. Teraz dam Ci za darmochę ale następne za niewielką opłatę.
Zaśmiałam się. Wzięłam od niej parę fajek i pożegnałam się. Umówiłyśmy się, że zadzwonię do niej. Weszłam po schodach do domu i zobaczyłam niecodzienny widok. Mój ojciec jadł kolacje z jakąś kobietą !
- Ohh, kochanie, ty tak wcześnie ? - zapytał wstając i udając się w moim kierunku.
- Emm, tak jak zawsze. To ja nie będę przeszkadzać. Narazie ! - krzyknęłam.
- Nieee, zaczekaj. Długo nad tym myślałem ale postanowiłem, że jednak Ci o tym powiem. To jest Aneta, moja nowa partnerka.
PARTNERKA ?! ŻE CO ?! No ja chyba śnie ! Ja rozumiem, że każdy ma prawo do ułożenia sobie życia. Nie mam mu tego za złe. Po śmierci mamy i tak długo już był samotny. Ale to jest dla mnie BARDZO dziwne. Skąd ją nagle wytrzasnął ?! To dlatego codziennie tak wracał późno..
- Dzień dobry - podałam jej rękę. - Mam na imię Maja.
- Ohh, Janusz tyle mi o Tobie opowiadał. Jesteś jego oczkiem w głowie. Twój ojciec tak bardzo długo był sam.. proszę, nie miej mu tego za złe.
- Ależ oczywiście, że nie mam, każdy ma prawo do szczęścia. A teraz przepraszam was, muszę odrobić lekcje bo niedługo wychodzę. Bawcie się dobrze. - po czym mówiąc to udałam się na górę.
Jak wcześniej powiedziałam, zaczęłam odrabiać lekcje z których nic nie rozumiałam. Jak zawsze. Nagle zobaczyłam, że na mój telefon przyszedł sms, a po nim drugi. Pierwszy był od Filipa '' Będę za 30 minut, szykuj się ! '', a w drugim było widoczne moje zdjęcie z Filipem gdy trzymamy się za rękę podpisane '' Ooo, widzę, że masz dwóch chłopaczków, co ? ''. Zdziwiłam się i zarazem przestraszyłam. Nikt oprócz Filipa nie miał mojego numeru. Przynajmniej mi się tak wydawało. Olałam tego sms, pewnie ktoś sobie robił jaja. Przebrałam się i umalowałam. Wyszłam na balkon, który miałam w pokoju i patrzyłam w niebo. Miałam jeszcze 15 minut do przyjścia Filipa. Po 5 min. jednak usłyszałam głośne pukanie.
- No siemka, wiem, że jestem przed czasem ale trudno. Będziemy wcześniej nie ?
- Hhahaha, nie. Filip, ochłoń. Siądź sobie, wyjdziemy za 5 minut.
- Skoro nalegasz.
Usiedliśmy w ciszy na moim balkonie. Położyłam głowę na jego ramieniu. Uśmiechnęłam się i on też.
- Co się szczerzysz? A właśnie, widziałem Cię z Dominikiem na przerwie. Przecież wiesz, że on ma dziewczynę, prawda?
- No wiem, sam mi to powiedziałeś. Jejuu, to było spontaniczne. Nie będę zadawać się z tym człowiekiem. Za wiele łez. Dziś idę tylko ze względu na Ciebie, nie dla niego. A tak poza tym to już wychodzimy więc zbieraj tyłek i idziemy.
Zabrałam torbę i pociągnęłam za rękę. Pomachałam ojcu, który nadal siedział przy stole z Anetą. Zaśmiałam się w duchu zapewniając siebie, że będzie dobrze. Gdy dochodziliśmy do umówionego miejsca jednak zmieniłam zdanie. W co ja się wpakowałam? Nie mogło być dobrze. Nie z nimi. No może z Filipem okej, ale z Anką i Dominikiem ?! Anką ?! Nie wypadało mi odmówić bo wiedziałam, że mój najlepszy przyjaciel liczył na to, że pójdę z nim. Dlatego również to zrobiłam. Filip otworzył mi drzwi, ja uśmiechnęłam się. Przy wejściu doszli do nas.
- WITAJ FILIPKU. Cześć em..... - powiedziała Anka.
- Majka. - odpowiedziałam.
- No w sumie to nie ważne, witamy Cię. Chodźcie, mamy już stolik.
Ruszyliśmy w kierunku stolików. Był już wcześniej zarezerwowany w strefie VIPów. Czułam się jak prawdziwa gwiazda. Inni mogli mi tylko zazdrościć. No co jak co, ale Anka to miała znajomości. Wchodziła wszędzie gdzie chciała, kolegowała się z kim się chciała. Ale cóż się dziwić, rodzice bogaci to mogła mieć co chciała. Ale jej ciało i ciuchy... marzenie chyba, każdej dziewczyny. Długie, zgrabne, opalone nogi, duży biust, płaski brzuch i śliczna twarz, a do tego każdy... Gdy tak ogarniałam jej wygląd wzrokiem zauważyłam, że ona również na mnie patrzy. Poczułam się dziwnie i lekko się zarumieniłam. Usiedliśmy na zarezerwowanym miejscu. Obejrzałam się wokół i ujrzałam cudowne, malownicze wnętrze. Niby to była kawiarnia, a jednak i klub, i może jeszcze bar w jednym. Kolory były jaskrawe ale jednak podobały mi się. Wisiało pełno kolorowych obrazków z portretami sławnych ludzi. Paru z nich rozpoznałam.
- Tak więc mieliśmy ustalić ten bal, prawda? - zaczęłam.
- Eheeem, jasne. No to bal odbędzie się w ten piątek od 18 do 22. - powiedziała Anka.
- To po co to całe spotkanie skoro i tak macie wszystko ustalone?
- Po to żeby się spotkać? Taka mądra, a jednak tępa.
Wszyscy się zaśmieli. Wszyscy, nawet Filip. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się ciepło i kontynuowaliśmy rozmowę.
- A dziękuję bardzo za komplement, wcale niczym się nie różnię od Ciebie. A jeśli chcesz mnie obrażać to ja może podziękuję za rozmowę i już pójdę. - podniosłam się miejsca.
Na ramieniu poczułam dłoń Filipa, który kazał mi siąść. Odłożyłam torbę obok i postanowiłam, że już się więcej nie odezwę tego wieczoru. Kątem oka spojrzałam na Dominika. Trzymał kurczowo rękę Anki wlepiając oczy w ścianę. On chyba również miał zamiar się nic nie odzywać. Po 10 minutach powstała ''dyskusja'' jeśli można to tak w ogóle nazwać. Anka kleiła się do Filipa jednocześnie udając, że tak nie jest. Filip patrzył na nią obłędnym wzrokiem. Dominik nie był z tego zadowolony, a ona to zauważyła. Pocałowała go bardzo mocno a chłopak lekko ją odepchnął.
- No co? - spytała gdy wszyscy na nią spojrzeliśmy. - Jak coś Ci nie pasuje to możesz wyjść. Nie potrzebuję tutaj następnej małolaty plątającej się wokół mnie.- spojrzała na mnie z uśmieszkiem.
- W czym ja Ci tak bardzo przeszkadzam ?! Sama mnie tu zaprosiłaś. A tak w ogóle nie przyszłam tu dla Ciebie tylko dla mojego przyjaciela, Filipa. - krzyknęłam.
- Nie rób scen, to nie serial brazylijski gdzie wszyscy tworzą jedną wielką rodzinę, kochają się, potem zrobią scene i wrócą do siebie. Tak tu nie będzie. A jeśli liczysz się z jako taką opinią w szkole to lepiej się nie odzywaj, dobrze Ci radzę.
- Dosyć tego, nie będziesz mną rządzić! To moje życie, nie przeżyjesz go za mnie. A teraz pozwólcie, że już stąd pójdę. Żegnam. - wybuchłam po czym złapałam torbę i wybiegłam.
Stanęłam na środku chodnika myśląc co dalej. Raniły mnie jej słowa bo jestem osobą wrażliwą, nawet jeśli te słowa wypowiedziała Ania. Zastanawiałam się dlaczego Filip nie zareagował. Może był tak bardzo zauroczony Anką, że nawet nie zauważył, że wyszłam? Nie, na pewno musiał widzieć. Zapaliłam papierosa i postanowiłam, że pójdę do domu. Szłam długą, krętą drogą. Nie chciałam aby ojciec zobaczył, że wróciłam wcześniej. Czułam się samotna, zraniona, zdradzona przez najlepszego przyjaciela. Już nawet nie interesował mnie Dominik. Nagle usłyszałam dźwięk sms. Był on od Nadii. '' Wbijaj szybko do tej kawiarenki, mam sprawę do cb.'' Zastanawiałam się o jaką sprawę może jej chodzić. Musiałam znów odbyć te samą drogę, z powrotem do kawiarni, w której byliśmy umówieni. Ziewnęłam szeroko. Nagle za sobą usłyszałam śmiechy. Odwróciłam się. Szło za mnę kilkunastu umięśnionych mężczyzn i dwie dziewczyny. Zaczęłam przyspieszać jak gdyby nigdy nic. Kątem oka zobaczyłam, że oni również. Wtedy postanowiłam, że pobiegnę. Biegłam ile sił w nogach, a oni za mną. W końcu dopadł mnie jeden z nich. Kurczowo zwinęłam się w kłębek.
- No gdzie się szlajasz o tej porze, mała? - zapytał największy z nich, najbardziej umięśniony.
Nie odpowiedziałam, bardzo się bałam. Wydusiłam z siebie cichy jęk lęku. Wstałam z chodnika i spojrzałam mu w oczy. Był mojego wzrostu, łysy a do tego czerwony jak burak.
- No odpowiadaj. - krzyknął.
- Ja... ja idę.... idę do moich znajomych. - wydusiłam.
- Hahaha, słyszeliście? Do znajomych. Dobra, to teraz grzecznie oddasz nam oszczędności i stąd pójdziesz albo nie oddasz nam swoich oszczędności, a my się inaczej policzymy. - powiedział mięśniak.
- Ale ja nie mam żadnych pieniędzy, proszę, zostawcie mnie w spokoju!
- Ahhh, jak ja lubię takie przerażone dziewczynki. No to inaczej się policzymy. - mówiąc to szarpnął mnie za rękaw i zaśmiał się do rozpuku.
- Andrzej, zostaw ją! - krzyknął jakiś chłopak, który stał z tyłu.
Mięśniak obejrzał się i ja również. Byłam poszarpana i przerażona.
- Bo co mi zrobisz? - zapytał.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Daj już spokój. Słyszałem, że na Dworskiej jest darmowe piwko. Możesz się tam udać z ekipą.
- Jak zawsze masz na mnie haka. Ale następnym razem już to na mnie nie podziała. Do jutra. - rzekł mięśniak, puścił mnie i machnął ręką odchodząc.
Po chwili podszedł do mnie ten chłopak. Spojrzał na mnie ze współczuciem. Potarłam zranione ramię i spojrzałam na rozciągniętą bluzkę. Dopiero teraz mu się spojrzałam. Był wysoki, wyższy ode mnie prawie o głowę. Miał brązowe włosy i zielono- niebieskie oczy. Jego usta były pełne i miał piękne, proste, białe zęby. Był idealny... Przyglądałam mu się dłuższą chwile kiedy powiedział :
- Dobrze się czujesz, nic Ci nie jest?
- Nie... chyba nie. Nie masz złych zamiarów ? - powiedziałam.
Po chwili uświadomiłam sobie swoją głupotę. Gdyby miał złe zamiary na pewno by go tu nie było. Jak zawsze muszę coś palnąć głupiego. Chłopak jednak uznał to za żart i zaśmiał się głośno.
- Nie, no coś ty. Miałaś szczęście, że tam byłem. Znam tego gościa i uwierz, skończyłoby się to źle. Ahh, zapomniałbym. Jestem Dawid. - podał mi rękę i uśmiechnął się tak, że jego zęby ułożyły się w idealny rządek.
Poczułam, że nogi ugięły się pode mną. To uczucie było cudowne. To samo towarzyszyło mi dawniej, przy spotkaniach z Dominikiem. Ale Dawid, to był chłopak przy którym czułam się bezpieczna. W końcu to on mnie uratował. Przez chwile czułam, że świat się nie liczy. On był blisko. Jednak jego głos przerwał moje rozmyślania.
- A ty? - zapytał.
- Majka. - odpowiedziałam stanowczo po czym uśmiechnęłam się.
- A. Do jakiej szkoły chodzisz? - zapytał.
- Do II LO im. Tadeusza Kościuszki, a ty?
-VIII LO im. Marii Konopnickiej.
W myślach wyobrażałam sobie gdzie dokładnie znajduje się to liceum. Moje było za rogiem, a jego.... Jego było na drugim końcu miasta! Fatalnie. Spojrzałam na swoje odbicie w oknie czyjegoś domu. Wyglądałam strasznie - rozczochrane włosy, rozciągnięta bluzka, podrapane ramię. Byłam jednak jeszcze dłużna Dawidowi podziękowanie za jego czyn.
- Kompletnie zapomniałam Ci podziękować. Naprawdę, jestem Ci bardzo wdzięczna za wyratowanie mnie z opresji. Wolę nie myśleć co by się stało gdyby Ciebie tam nie było. Wielkie dzięki. - mówiąc to uśmiechnęłam się szeroko. On również.
- Nie ma sprawy, to był mój obowiązek. A teraz leć bo chyba twoi przyjaciele Cię wołają... Narazie i uważaj na siebie! - rzucił oddalając się.
- Tak, narazie. - powiedziałam sama do siebie.
 ______________________________
Naprawdę bardzo was przepraszam, że tak dawno nie pisałam, ale sami wiecie, koniec roku i trzeba było poprawiać no i  niezbyt miałam dostęp do komputera. Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Pozdrawiam :) ;*



2 komentarze:

  1. Ciekawy blog. Widzę, że piszesz opowiadanie. Super dobrałaś czcionkę oraz wygląd bloga. Bardzo tu u cb fajnie. :)
    Zapraszam na mój blog: http://everyone-alone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Weszłam na twój blog przez przypadek i wcale tego nie żałuje. Szczerze ? Przeczytałam tylko ten rozdział ,więc tera lecę nadrobić resztę.
    Część , z góry przepraszam za spam ,ale chce Cię zaprosic na nowo założonego bloga. Mam nadzieje ,że zajrzysz na niego ,wyrazisz swoją opinię ,a jeżeli ci się spodoba to nawet zaobserwujesz. http://reason-to-smilex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń