piątek, 22 czerwca 2012

7.

- Uuhuhu, świetnie. - powiedziała Anka ze słyszalnym sarkazmem.
- Będę o 17 po Ciebie. - rzekł Filip.
- Okeej. - odpowiedziałam. - To wszystko?
- Tak, a teraz możesz już stąd iść, narcia. - powiedziała Anka.
Udałam, że nie usłyszałam ale i tak skierowałam się w stronę wyjścia. Machnęłam tylko ręką na pożegnanie.
Idąc w stronę domu spotkałam Nadie.
- Czeeeeeść ! - krzyknęła.
- No hej.
- Co robisz?
- Idę do domu, nie widać?
- Ahh, no nie widać, mogłaś iść wszędzie. Masz może zapałki?
Pokiwałam głową. Nie palę, choć od zawsze marzyłam aby spróbować. Nie wiem dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej bo mam  17 lat, ale nie było okazji. Nie kręciłam się w złym towarzystwie choć Nadia nie jest najlepszym. Wiedziałam, że Nadia - szesnastolatka z wybujałą wyobraźnią na pewno coś znajdzie w swojej torbie.
- A to chodź do kiosku. - jak powiedziała tak się stało.
Kupiła zapałki i usiadłyśmy na ławce przy bloku. To była najcichsza okolica jaką sobie można wyobrazić, żadnych nie proszonych gości, wypadków, napadów itp. Może dlatego, że to było osiedle zamknięte. Nikt nie wychodził tutaj również na dwór, wszyscy chodzili na osiedla otwarte ''lansując się'' z nieodpowiednim towarzystwem. Zapaliła jednego papierosa i podstawiła mi paczkę pod nos z pytaniem '' Chcesz?''. Krótko wachałam się jednak po chwili wyjęłam jedną. Nadia podpaliła mi go, a ja zaczęłam kasłać i się krztusić. Zawstydziłam się bo nie chciałam żeby to wyszło na jaw.
- Hahaha, pierwszy raz, co?
- Tak, niestety tak. Matko, nie wiedziałam, że to takie uczucie.
- Jest spoko. Jak nie chcesz to daj mi.
- Nie no, jak powiedziałaś '' jest spoko''.
Zaciągnęłam się dalej. Już nie czułam takiego pieczenia.  Było to dziwne uczucie ale polubiłam je.
- Masz więcej? - zapytałam.
- Jasne. Teraz dam Ci za darmochę ale następne za niewielką opłatę.
Zaśmiałam się. Wzięłam od niej parę fajek i pożegnałam się. Umówiłyśmy się, że zadzwonię do niej. Weszłam po schodach do domu i zobaczyłam niecodzienny widok. Mój ojciec jadł kolacje z jakąś kobietą !
- Ohh, kochanie, ty tak wcześnie ? - zapytał wstając i udając się w moim kierunku.
- Emm, tak jak zawsze. To ja nie będę przeszkadzać. Narazie ! - krzyknęłam.
- Nieee, zaczekaj. Długo nad tym myślałem ale postanowiłem, że jednak Ci o tym powiem. To jest Aneta, moja nowa partnerka.
PARTNERKA ?! ŻE CO ?! No ja chyba śnie ! Ja rozumiem, że każdy ma prawo do ułożenia sobie życia. Nie mam mu tego za złe. Po śmierci mamy i tak długo już był samotny. Ale to jest dla mnie BARDZO dziwne. Skąd ją nagle wytrzasnął ?! To dlatego codziennie tak wracał późno..
- Dzień dobry - podałam jej rękę. - Mam na imię Maja.
- Ohh, Janusz tyle mi o Tobie opowiadał. Jesteś jego oczkiem w głowie. Twój ojciec tak bardzo długo był sam.. proszę, nie miej mu tego za złe.
- Ależ oczywiście, że nie mam, każdy ma prawo do szczęścia. A teraz przepraszam was, muszę odrobić lekcje bo niedługo wychodzę. Bawcie się dobrze. - po czym mówiąc to udałam się na górę.
Jak wcześniej powiedziałam, zaczęłam odrabiać lekcje z których nic nie rozumiałam. Jak zawsze. Nagle zobaczyłam, że na mój telefon przyszedł sms, a po nim drugi. Pierwszy był od Filipa '' Będę za 30 minut, szykuj się ! '', a w drugim było widoczne moje zdjęcie z Filipem gdy trzymamy się za rękę podpisane '' Ooo, widzę, że masz dwóch chłopaczków, co ? ''. Zdziwiłam się i zarazem przestraszyłam. Nikt oprócz Filipa nie miał mojego numeru. Przynajmniej mi się tak wydawało. Olałam tego sms, pewnie ktoś sobie robił jaja. Przebrałam się i umalowałam. Wyszłam na balkon, który miałam w pokoju i patrzyłam w niebo. Miałam jeszcze 15 minut do przyjścia Filipa. Po 5 min. jednak usłyszałam głośne pukanie.
- No siemka, wiem, że jestem przed czasem ale trudno. Będziemy wcześniej nie ?
- Hhahaha, nie. Filip, ochłoń. Siądź sobie, wyjdziemy za 5 minut.
- Skoro nalegasz.
Usiedliśmy w ciszy na moim balkonie. Położyłam głowę na jego ramieniu. Uśmiechnęłam się i on też.
- Co się szczerzysz? A właśnie, widziałem Cię z Dominikiem na przerwie. Przecież wiesz, że on ma dziewczynę, prawda?
- No wiem, sam mi to powiedziałeś. Jejuu, to było spontaniczne. Nie będę zadawać się z tym człowiekiem. Za wiele łez. Dziś idę tylko ze względu na Ciebie, nie dla niego. A tak poza tym to już wychodzimy więc zbieraj tyłek i idziemy.
Zabrałam torbę i pociągnęłam za rękę. Pomachałam ojcu, który nadal siedział przy stole z Anetą. Zaśmiałam się w duchu zapewniając siebie, że będzie dobrze. Gdy dochodziliśmy do umówionego miejsca jednak zmieniłam zdanie. W co ja się wpakowałam? Nie mogło być dobrze. Nie z nimi. No może z Filipem okej, ale z Anką i Dominikiem ?! Anką ?! Nie wypadało mi odmówić bo wiedziałam, że mój najlepszy przyjaciel liczył na to, że pójdę z nim. Dlatego również to zrobiłam. Filip otworzył mi drzwi, ja uśmiechnęłam się. Przy wejściu doszli do nas.
- WITAJ FILIPKU. Cześć em..... - powiedziała Anka.
- Majka. - odpowiedziałam.
- No w sumie to nie ważne, witamy Cię. Chodźcie, mamy już stolik.
Ruszyliśmy w kierunku stolików. Był już wcześniej zarezerwowany w strefie VIPów. Czułam się jak prawdziwa gwiazda. Inni mogli mi tylko zazdrościć. No co jak co, ale Anka to miała znajomości. Wchodziła wszędzie gdzie chciała, kolegowała się z kim się chciała. Ale cóż się dziwić, rodzice bogaci to mogła mieć co chciała. Ale jej ciało i ciuchy... marzenie chyba, każdej dziewczyny. Długie, zgrabne, opalone nogi, duży biust, płaski brzuch i śliczna twarz, a do tego każdy... Gdy tak ogarniałam jej wygląd wzrokiem zauważyłam, że ona również na mnie patrzy. Poczułam się dziwnie i lekko się zarumieniłam. Usiedliśmy na zarezerwowanym miejscu. Obejrzałam się wokół i ujrzałam cudowne, malownicze wnętrze. Niby to była kawiarnia, a jednak i klub, i może jeszcze bar w jednym. Kolory były jaskrawe ale jednak podobały mi się. Wisiało pełno kolorowych obrazków z portretami sławnych ludzi. Paru z nich rozpoznałam.
- Tak więc mieliśmy ustalić ten bal, prawda? - zaczęłam.
- Eheeem, jasne. No to bal odbędzie się w ten piątek od 18 do 22. - powiedziała Anka.
- To po co to całe spotkanie skoro i tak macie wszystko ustalone?
- Po to żeby się spotkać? Taka mądra, a jednak tępa.
Wszyscy się zaśmieli. Wszyscy, nawet Filip. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się ciepło i kontynuowaliśmy rozmowę.
- A dziękuję bardzo za komplement, wcale niczym się nie różnię od Ciebie. A jeśli chcesz mnie obrażać to ja może podziękuję za rozmowę i już pójdę. - podniosłam się miejsca.
Na ramieniu poczułam dłoń Filipa, który kazał mi siąść. Odłożyłam torbę obok i postanowiłam, że już się więcej nie odezwę tego wieczoru. Kątem oka spojrzałam na Dominika. Trzymał kurczowo rękę Anki wlepiając oczy w ścianę. On chyba również miał zamiar się nic nie odzywać. Po 10 minutach powstała ''dyskusja'' jeśli można to tak w ogóle nazwać. Anka kleiła się do Filipa jednocześnie udając, że tak nie jest. Filip patrzył na nią obłędnym wzrokiem. Dominik nie był z tego zadowolony, a ona to zauważyła. Pocałowała go bardzo mocno a chłopak lekko ją odepchnął.
- No co? - spytała gdy wszyscy na nią spojrzeliśmy. - Jak coś Ci nie pasuje to możesz wyjść. Nie potrzebuję tutaj następnej małolaty plątającej się wokół mnie.- spojrzała na mnie z uśmieszkiem.
- W czym ja Ci tak bardzo przeszkadzam ?! Sama mnie tu zaprosiłaś. A tak w ogóle nie przyszłam tu dla Ciebie tylko dla mojego przyjaciela, Filipa. - krzyknęłam.
- Nie rób scen, to nie serial brazylijski gdzie wszyscy tworzą jedną wielką rodzinę, kochają się, potem zrobią scene i wrócą do siebie. Tak tu nie będzie. A jeśli liczysz się z jako taką opinią w szkole to lepiej się nie odzywaj, dobrze Ci radzę.
- Dosyć tego, nie będziesz mną rządzić! To moje życie, nie przeżyjesz go za mnie. A teraz pozwólcie, że już stąd pójdę. Żegnam. - wybuchłam po czym złapałam torbę i wybiegłam.
Stanęłam na środku chodnika myśląc co dalej. Raniły mnie jej słowa bo jestem osobą wrażliwą, nawet jeśli te słowa wypowiedziała Ania. Zastanawiałam się dlaczego Filip nie zareagował. Może był tak bardzo zauroczony Anką, że nawet nie zauważył, że wyszłam? Nie, na pewno musiał widzieć. Zapaliłam papierosa i postanowiłam, że pójdę do domu. Szłam długą, krętą drogą. Nie chciałam aby ojciec zobaczył, że wróciłam wcześniej. Czułam się samotna, zraniona, zdradzona przez najlepszego przyjaciela. Już nawet nie interesował mnie Dominik. Nagle usłyszałam dźwięk sms. Był on od Nadii. '' Wbijaj szybko do tej kawiarenki, mam sprawę do cb.'' Zastanawiałam się o jaką sprawę może jej chodzić. Musiałam znów odbyć te samą drogę, z powrotem do kawiarni, w której byliśmy umówieni. Ziewnęłam szeroko. Nagle za sobą usłyszałam śmiechy. Odwróciłam się. Szło za mnę kilkunastu umięśnionych mężczyzn i dwie dziewczyny. Zaczęłam przyspieszać jak gdyby nigdy nic. Kątem oka zobaczyłam, że oni również. Wtedy postanowiłam, że pobiegnę. Biegłam ile sił w nogach, a oni za mną. W końcu dopadł mnie jeden z nich. Kurczowo zwinęłam się w kłębek.
- No gdzie się szlajasz o tej porze, mała? - zapytał największy z nich, najbardziej umięśniony.
Nie odpowiedziałam, bardzo się bałam. Wydusiłam z siebie cichy jęk lęku. Wstałam z chodnika i spojrzałam mu w oczy. Był mojego wzrostu, łysy a do tego czerwony jak burak.
- No odpowiadaj. - krzyknął.
- Ja... ja idę.... idę do moich znajomych. - wydusiłam.
- Hahaha, słyszeliście? Do znajomych. Dobra, to teraz grzecznie oddasz nam oszczędności i stąd pójdziesz albo nie oddasz nam swoich oszczędności, a my się inaczej policzymy. - powiedział mięśniak.
- Ale ja nie mam żadnych pieniędzy, proszę, zostawcie mnie w spokoju!
- Ahhh, jak ja lubię takie przerażone dziewczynki. No to inaczej się policzymy. - mówiąc to szarpnął mnie za rękaw i zaśmiał się do rozpuku.
- Andrzej, zostaw ją! - krzyknął jakiś chłopak, który stał z tyłu.
Mięśniak obejrzał się i ja również. Byłam poszarpana i przerażona.
- Bo co mi zrobisz? - zapytał.
- Nie udawaj, że nie wiesz. Daj już spokój. Słyszałem, że na Dworskiej jest darmowe piwko. Możesz się tam udać z ekipą.
- Jak zawsze masz na mnie haka. Ale następnym razem już to na mnie nie podziała. Do jutra. - rzekł mięśniak, puścił mnie i machnął ręką odchodząc.
Po chwili podszedł do mnie ten chłopak. Spojrzał na mnie ze współczuciem. Potarłam zranione ramię i spojrzałam na rozciągniętą bluzkę. Dopiero teraz mu się spojrzałam. Był wysoki, wyższy ode mnie prawie o głowę. Miał brązowe włosy i zielono- niebieskie oczy. Jego usta były pełne i miał piękne, proste, białe zęby. Był idealny... Przyglądałam mu się dłuższą chwile kiedy powiedział :
- Dobrze się czujesz, nic Ci nie jest?
- Nie... chyba nie. Nie masz złych zamiarów ? - powiedziałam.
Po chwili uświadomiłam sobie swoją głupotę. Gdyby miał złe zamiary na pewno by go tu nie było. Jak zawsze muszę coś palnąć głupiego. Chłopak jednak uznał to za żart i zaśmiał się głośno.
- Nie, no coś ty. Miałaś szczęście, że tam byłem. Znam tego gościa i uwierz, skończyłoby się to źle. Ahh, zapomniałbym. Jestem Dawid. - podał mi rękę i uśmiechnął się tak, że jego zęby ułożyły się w idealny rządek.
Poczułam, że nogi ugięły się pode mną. To uczucie było cudowne. To samo towarzyszyło mi dawniej, przy spotkaniach z Dominikiem. Ale Dawid, to był chłopak przy którym czułam się bezpieczna. W końcu to on mnie uratował. Przez chwile czułam, że świat się nie liczy. On był blisko. Jednak jego głos przerwał moje rozmyślania.
- A ty? - zapytał.
- Majka. - odpowiedziałam stanowczo po czym uśmiechnęłam się.
- A. Do jakiej szkoły chodzisz? - zapytał.
- Do II LO im. Tadeusza Kościuszki, a ty?
-VIII LO im. Marii Konopnickiej.
W myślach wyobrażałam sobie gdzie dokładnie znajduje się to liceum. Moje było za rogiem, a jego.... Jego było na drugim końcu miasta! Fatalnie. Spojrzałam na swoje odbicie w oknie czyjegoś domu. Wyglądałam strasznie - rozczochrane włosy, rozciągnięta bluzka, podrapane ramię. Byłam jednak jeszcze dłużna Dawidowi podziękowanie za jego czyn.
- Kompletnie zapomniałam Ci podziękować. Naprawdę, jestem Ci bardzo wdzięczna za wyratowanie mnie z opresji. Wolę nie myśleć co by się stało gdyby Ciebie tam nie było. Wielkie dzięki. - mówiąc to uśmiechnęłam się szeroko. On również.
- Nie ma sprawy, to był mój obowiązek. A teraz leć bo chyba twoi przyjaciele Cię wołają... Narazie i uważaj na siebie! - rzucił oddalając się.
- Tak, narazie. - powiedziałam sama do siebie.
 ______________________________
Naprawdę bardzo was przepraszam, że tak dawno nie pisałam, ale sami wiecie, koniec roku i trzeba było poprawiać no i  niezbyt miałam dostęp do komputera. Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Pozdrawiam :) ;*



piątek, 25 maja 2012

6.

Usiadłam razem z nimi na ławce
- To jest Daria, Wiktoria no i Franek.
- Cześć wszystkim, miło mi - powiedziałam i zajęłam miejsce między dziewczynami.
- Nie za późno jak dla Ciebie laluniu? - zapytała Karolina.
- Gdyby było za późno to chyba bym tu nie siedziała, nie ?
- Hahaha, też fakt. No to czemu nie w domu, uciekłaś jak Wika i Franio?
- Niee, nie uciekłam. Po prostu miałam pewne spotkanie...
- Oho, to dlatego jesteś taka rozmazana. Z tym nowym chłopaczkiem?
- Yhym. Skąd go znasz?
- No wieeesz, chodzę przecież do 1 liceum i widzę co nieco. No,no niezłe ciacho z niego. Szkoda, że zajęty. Masz szczęście.
Fajne ploty chodzą po szkole, szkoda, że to nieprawda.
- Skąd masz takie informacje?
- Sorry, ale ja się nikim nie kieruję. Sama widzę jak to jest między wami. Płakałaś ze szczęścia?
- Nie ma niczego między nami, to nie jest mój chłopak ani nikt. Więc nie rozpowiadaj takich głupot. Na pewno nie ze szczęścia.
Spojrzałam na zegarek. Była 2 w nocy a ja nie w domu. Ciekawe czy mój tata już wstał...
- Dobra, ja zawijam. - powiedziałam.
- Spotkamy się w szkole, do zoba. - krzyknęła Karolina gdy już odchodziłam.
Przez całą drogę do domu zastanawiałam się dlaczego tak właściwie obok nich siadłam. Nie potrzebowałam nowych przyjaciół. Wystarczył mi Filip. Choć to miła odmiana mieć również przyjaciółkę. Myślałam również nad zachowaniem Dominika. Przypomniało mi się to, co obiecywał na początku. I faktycznie, to już się więcej nie powtórzy. W końcu dodarłam do domu. Ojciec spał, nawet niczego nie zauważył. Ja nie miałam zamiar spać. Usiadłam na łóżku. Rozmyślałam nad całym moim życiem. Do czego one dążyło? Było bez sensu. Całkowicie. Wychowywałam się bez matki. Tylko z wiecznie zapracowanym ojcem. Lecz z nim nie mogłam porozmawiać jak z mamą. Mamą, której nie miałam gdy jej najbardziej potrzebowałam. Jedyną osobą, która mi pomagała, która wiecznie była przy mnie to Asia. Wyjechała parę lat temu. Przyjaźniliśmy się razem. Teraz został mi Filip. Ale z nim nie porozmawiam o swoich rozterkach sercowych. Popatrzyłam na zegarek, 3.45. Tak, mam jeszcze wiele czasu. Nie chciałam zasnąć. Nie mogłam choć powieki opadały ze zmęczenia. Miałam lekcje dopiero na 12. Postanowiłam dla odmiany napisać tekst piosenki. Zawsze uwielbiałam pisać wiersze, a to mogło się przydać w pisaniu tekstów. Mogłam w nich wylać swój ból, miłość i wszystkie odczucia na papier. Potem schować go gdzieś głęboko w szufladzie i wracać w takich chwilach. Również po to aby się nie załamywać. Dominik nie był mi obojętny. Już od pierwszego dnia kiedy go zobaczyłam. Patrzył na mnie. On jedyny. Nie tak jak Filip. Czułam się wyjątkowo. Jego pocałunek... Poczułam się kochana. A on zmył to w ciągu jednej chwili. Nie wierzyłam, że to prawda. Nie wierzyłam, póki nie powiedział mi tego również Filip. Pisałam dalej, bez ustanku. To już nie był wiersz. To był cały dzisiejszy dzień. To wszystko co czułam do niego. Może powinnam pogodzić się z tym? Pogodzić, że tak naprawdę on mnie nie kocha, a ja to uczucie sobie wpajam ? Przypomniałam sobie jego słowa. Bardzo mnie zraniły. Dzisiejszego dnia wylałam bardzo wiele łez. Nie mogłam jednak przestać płakać. To bardzo bolało... Opadłam na poduszkę i po chwili zasnęłam. Obudził mnie dopiero budzik. Wyszykowałam się i wyszłam do szkoły. Filip spóźnił się ale zaczekałam na niego.
- Cześć Maaaajaaa - powiedział.
- Cześć.
- Coś się stało?
- Nieee, no co ty - skłamałam.
- Jeśli coś to wiesz gdzie mnie szukać. - powiedział.
- Jasne. Leć. - przytuliłam go.
Weszłam po schodach na górę. Nie było nikogo. Zdziwiłam się. Zawsze ktoś był. Może to i dobrze. Skuliłam się w kłębek pod ścianą. Byłam tam tylko ja. Nikt inny się nie liczył. Nagle usłyszałam, że ktoś idzie. Nie obejrzałam się jednak. Pozostałam w tym samym miejscu. Kątem oka zobaczyłam, że ta osoba zbliża się do mnie. To był Dominik. Poczułam wielki strach i łzy stanęły w moich oczach. Usiadł obok mnie. Podniosłam głowę. Nie patrzył na mnie. Podjęłam szybką i spontaniczną decyzję. Otrzepałam ubrania. Wstałam i stanęłam naprzeciwko niego. Spojrzał na mnie. Minę miał przerażoną i nie obojętną. Kucnęłam i przytuliłam go. Potrzebowałam tego, bardzo. Łzy spływały mi po policzkach. On miał szklane oczy. Ujął moją twarz i pocałował mnie. Odwzajemniłam to. Czułam się bardzo szczęśliwa. Moje serce wyrywało się. Po pocałunku odeszłam. Odwróciłam się tylko raz. On siedział w tym samym miejscu. Poczułam małą ulgę. Chciałam być z nim tam, ale wiedziałam, że nie mogłam. Usiadłam na ławce pod klasą. Nagle zauważyłam Ankę. Szła za rękę z.... Filipem.
- Pamiętaj, o 14 pod Maszkowem. Tylko bądź na pewno. Bo jak nie to się pogniewam ! - ucałowała go w policzek.
 - Będę- powiedział.
Całej sytuacji przyglądał się Dominik. Zauważyła to i usiadła obok niego.
- Hej misiek. - powiedziała całując go.
- Co to miało znaczyć? Czemu umawiasz się z Filipem?
- No nawet nie zdążyłeś żebym dokończyła ! - zbulwersowała się. - Mamy spotkać się z Filipem i jego przyjaciółeczką pod Maszkowem. Musimy dogadać sprawy imprezy no a wy jesteście przecież w samorządzie. Filip wszędzie z nią łazi więc wiesz, nie wymigamy się od niej. No co ty myślałeś? Przecież kocham Cię ! - pocałowała go.
- Mhm, ja Ciebie też.
Spojrzałam na nich. Wyglądali bardzo ładnie razem. Jej opalona cera łączyła się z jego brązowymi włosami. Nagle usłyszałam dzwonek. Weszliśmy do sali.
- Wiecie, że dziś jest dzień zdobywania [..]. To tyle. Praca domowa, zad 675 i 676. Do widzenia.
Lekcje minęły nadzwyczaj szybko. Na przerwie złapał mnie Filip, obok niego stała Anka i Dominik. Miał niezadowoloną minę i stał na uboczu.
- Słuchaj Maj, robimy imprezę dla całego liceum no i 3 gimnazjalnych. I musimy dogadać parę rzeczy. Więc dzisiaj będzie spotkanie w kawiarni pod Maszkowem. Będziesz? - zagadał Filip.
Zaczęłam się zastanawiać. Po co ja im tam? Przecież jestem tylko w samorządzie klasowym. Nie jestem im potrzebna. Pewnie znów wykorzystają mój plan. Po krótkiej chwili odpowiedziałam.
- Będę.

____________________________
Polecajcie, proszę ! Jeśli poleciłeś/aś napisz do mnie na zapytaj.com.pl, profil Poziomq
Dziękuję za wszystko :** Jakieś specjalnie życzenia? Pisz w komentarzu ! Chcesz otrzymywać wiadomość kiedy jest nowy rozdział ? Napisz do mnie w komentarzu i na zapytaj.

piątek, 18 maja 2012

5.

~
Mijały kolejne godziny a Filip się nie zjawiał. Jeszcze na dodatek nie odbierał telefonu. Mogłabym zadzwonić do jego matki ale po co? Potem może mieć kłopoty ale nie chcę. Zadzwoniłam jeszcze raz i w końcu usłyszałam jego głos !
- Haloo ? - usłyszałam.
- Filip ! Filip do diabła, gdzie ty jesteś?! Miałeś wpaść do mnie 4 godziny temu ! Co z tobą ?! - wydarłam się na niego.
- Mała, wyluzuj. Jestem już pod.. emm...Twoją klatką. Koończę. Narazie.
Skojarzyłam fakty. Był pijany. Tylko z kim poszedł? Przecież on nie ma żadnych przyjaciół, no oprócz mnie. Piętnaście minut później usłyszałam jego kroki na klatce. Były głośne, a łomot w drzwi usłyszałam nawet na końcu korytarza.
- Majka, zobacz kto to. - powiedział tata.
Ja dobrze wiedziałam kto to.
- To tylko Filip. Miał do mnie wpaść. Możesz już wrócić do swoich spraw.
- Okej, okej. 
Podbiegłam szybko do drzwi otwierając je i wciągając Filipa do środka.
- Do diabła, Filip ! Ale ty jesteś lekkomyślny. Właź szybko. I ściągnij buty bo sprzątałam.
- Aleś się wypachniła. Hahaha - zaśmiał się i szybkim krokiem poszedł do mojego pokoju.
Wzięłam dwie szklanki i karton soku pomarańczowego i podałam mu.
- No to opowiadaj czemu się tak spóźniłeś.
- Ehhh, a co mam Ci opowiadać? Spotkałem po szkole paru znajomych. I dopiero 45 minut temu przypomniałem sobie, że miałem do Ciebie wpaść. No to włączyłem telefon, a dalej już znasz. A właśnie, to dla Ciebie. Zgnieciona ale zawsze coś. - podał mi mleczną czekoladę.
- Dzięki. Ale zaraz, zaraz. Jakich znajomych? Przecież masz tylko mnie !
- Nie od dziś kochaniutka. No spotkałem Dominika i Ankę po drodze, zaprosili mnie do knajpy za rogiem. Pogadaliśmy trochę. Fajny koleś z niego.
DOMINIK Z ANKĄ ?! RAZEM ?! Ja chyba czegoś tutaj nie rozumiem.
- Tak, wiem. Ale spotkałeś ich razem... ?
- No raczej. Tak przy okazji wiedziałaś, że oni są parą od wakacji ? Bo poznali się przez wspólnych znajomych i wieesz.
Poczułam, że palą mnie policzki. Jak to możliwe ?! I nic mi nie powiedział ?! A ten pocałunek ?! Po pewnym czasie przemyśleń łzy same poleciały. Płakałam gorzkimi łzami. Długo i bez ustanku. Filip spojrzał na mnie dziwnie. Przecież nie wiedział o co chodzi, nie wiedział dlaczego płaczę. Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Ej, co jest ? - zapytał przytulając mnie.
- Nie, nic. No naprawdę, nie patrz tak na mnie.
- Dobra, ja i tak zawijam. Starsza się wkurzy jak zawsze. Hehe, a jutro do szkoły, hehe na 7. Hehe.
- Filip.
- Co?
- Zamknij się już i idź.
- Dooooobraaa. Czeeeeeeeeść ! - po czym mówiąc to wyszedł z pokoju, a potem z domu.
Ojciec nawet nie wyszedł. Pewnie już zasnął. Było już późno. Filip przesiadywał u mnie godzinami, ja u niego też dlatego go to nie zdziwiło. Zaczęłam rozmyślać na tym co powiedział mi Filip. Postanowiłam, że napiszę sms do Dominika. To była szybka i spontaniczna decyzja. Treść jego brzmiała '' Chyba powinniśmy sobie wyjaśnić parę spraw. Nie sądzisz? Bądź za 20 minut pod Frazją. Jeśli możesz. M.''. Nie minęła nawet minuta a już dostałam odpowiedź '' Będę. Coś się stało ? ''. '' Dowiesz się jak przyjdziesz'' szybko odpisałam. Postanowiłam, że wyjdę cicho, tak aby nikogo nie obudzić. I udało mi się to.Po 10 minutach byłam już pod umówionym miejscem. On również. Podszedł do mnie i spojrzał z troską.
- A więc o co chodzi? To musiało być poważne, że wyciągnęłaś mnie tutaj o 1 w nocy... - powiedział.
- W sumie to mogło poczekać do jutra... Nie, nie mogło. Słuchaj, zadam Ci jedno, zasadnicze pytanie - dlaczego nie powiedziałeś, że jesteś z Anką? - zapytałam.
Zapadła cisza. Była długa. Nie mogłam wytrzymać w niej. Czułam, że nie wie co powiedzieć. Otwierał co chwile usta ale je zamykał.
- Okej, nie wiesz co powiedzieć. Jeszcze jedno pytanie. Jesteś z nią od wakacji, prawda?
Kiwnął głową.
- Więc dlaczego mnie pocałowałeś?
Znów błoga cisza. To nic mi nie mówiło ale postanowiłam, że nie będę go tu trzymać więcej. I tak się niczego nie dowiem. Już miałam odchodzić kiedy poczułam, że po moim policzku spływają łzy. Gorzkie łzy. Znowu. Przy Filipie również płakałam. Ale teraz miałam ochotę utonąć w jego ramionach. Poczuć się... poczuć się jego. Zauważył to. Otarł moje łzy i spojrzał mi w oczy.
- Przepraszam. Mówiłem, że tak miało nie być. To było dla mnie bez znaczenia. Nie wiedziałem, że zrobisz z tego taką aferę. - Co on wygaduje ?! Aferę ?! Dlaczego on mi to robi ? Dlaczego tak się nagle zmienił?
- Dominik, co ty wygadujesz ?! Aferę? Jak możesz ?! Przecież mówiłeś co innego...
- Mówiłem. Ale się zmieniłem. Może i przez jeden dzień ale zmieniłem. Nie mam Ci nic do powiedzenia. To prawda, jestem z nią od wakacji. A z tobą... ehh, to był tylko buziak. NIC NIE ZNACZYŁ. Nic ! Rozumiesz?
Nie rozumiałam. Patrzyłam mu prosto w oczy, a on mnie. Dlaczego on to robił ? Dopiero teraz zrozumiałam ile dla mnie znaczy... A ja dla niego? Ja dla niego nic.
- Dla mnie znaczył coś więcej. 
Spojrzał na mnie. Zaśmiał się.
- Dziewczyno, słyszysz się?! Znaliśmy się ledwie parę godzin. A dla Ciebie znaczył nie wiadomo co ?! Zajmij się swoim życiem. I zapomnij o mnie. Dla mnie jesteś nikim. Pamiętaj.
I odszedł. Zostawił mnie samą. Zmarzniętą, zapłakaną. Zostawił. Odszedł i nawet się nie odwrócił. Nie wierzę w to co powiedział. Nie wierzę. Jeszcze wczoraj mówił co innego. Udałam się w drogę powrotną do domu. Na ławce, przy sklepie zobaczyłam dziewczynę w gronie chłopców. Zobaczyła, że na nią patrzę.
- Co się gapisz ?! Szukasz problemów ?!
- Nie. Mam ich wystarczająco. Ale z chęcią z wami posiedzę. - co ja wygaduję ?!
- Ymm... siadaj. Jestem Nadia. A ty?
- Majka.
A więc, nowe znajomości.
_________________________________________
Nie mam nic do dodania. Jeśli możecie, polecajcie, komentujcie. 

niedziela, 13 maja 2012

4.

~
Następny dzień zaczął się jak zwykle uroczo. Wstać, ubrać się i iść do szkoły. Przy okazji nie wejść w większe bagno. Filip jak zawsze już czekał pod mym domem.
- To ja lecę tatko, nie czekaj na mnie z kolacją ! - krzyknęłam przy wyjściu.
- Ah, tak, z kolacją. No dobrze. Pa córciu.
Wybiegłam z domu i przytuliłam mocno Filipa.
- Czeeeeść ! - krzyknęłam z uśmiechem.
- Majka, wariacie. Dawno Cię takiej nie widziałem. Co się stało?
- Nic, po prostu nie mam powodów do smucenia się. I przepraszam Cię jeszcze raz za wczoraj. Dziś o 15 wpadniesz do mnie ?
- Z przyjemnością.
Tak przyjemnie rozpoczął mi się dzień. Kłamałam lekko mówiąc, że nie mam powodów do smucenia się. Przecież mam. Nie za wiele, ale ważne, że jakieś są. Pomyśleć, że znów będę musiała spojrzeć Dominikowi w oczy... Eh, na razie zapomnę o nim.
- Jak sądzisz? - zapytał Filip.
- Cooo ? Zamyśliłam się i za bardzo nie wiem o co chodzi.
- Eh, wyrażałem swoją opinię na temat tej nowej, Anny. Zdążyłem się z nią zapoznać. Nie jest za ciekawą osobą. Chociaż wyobraźnię to ona ma. A jak z tym no.... Damianem?
- To jest Dominik głuptasie. Z nim, no cóż, nie ma jak być. Zapoznaliśmy się, nawet raz spotkaliśmy, nic poza tym.
- Spotkaliście ?! Czemu ja jeszcze o tym nic nie wiem?
- Nie było okazji. Dobra, już dochodzimy. Pogadamy o 15, papatki. - powiedziałam całując go w policzek.
- Papatki. - odrzekł.
Spokojnie weszłam do szkoły. Zmieniłam obuwie i udałam się na górę. Byłam jak zawsze 20 minut przed dzwonkiem. Zobaczyłam na schodach siedzącego Dominika.
- Majka ! - zawołał gdy tylko mnie ujrzał. 
Ominęłam go i siadłam blisko swoich koleżanek.
- Majka, proszę Cię, porozmawiajmy. Chcę tylko od Ciebie 5 minut.... Błagam.
- Ok, masz 5 minut i ani sekundy więcej.
Odeszłam od znajomych i udałam się razem z nim na korytarz. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Zignorowałam to.
- Posłuchaj. - zaczął - To co się wczoraj wydarzyło... Zapomnijmy o tym. Ja, ja nie chciałem żeby tak wyszło. To było spontaniczne. Ale kiedy tak patrzyłem na Ciebie nie mogłem się powstrzymać.
Prychnęłam. Nie mogłem się powstrzymać, bla, bla. Gadanie. 
- Nie wiń mnie za to. Obiecuję, że to więcej się nie powtórzy. Chcę żyć z Tobą w zgodzie. Mam tylko Ciebie. Wybaczysz mi? - złapał mnie za ręce i spojrzał głęboko w oczy.
Wyrwałam ręce, wsadziłam je do kieszeni i zaczęłam :
- Dominik, ja bardzo Cię lubię. Wybaczę Ci pod jednym warunkiem - to więcej się nie powtórzy.
- Tak.... oczywiście - posmutniał. Może jemu na mnie zależy ?
- A teraz przepraszam, muszę już iść.
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Minęły jak zwykle nudno i przeciągały się w nieskończoność. Pracy domowej bardzo dużo ale cóż się dziwić. W końcu to liceum. Za rok matura. Już się nie mogę doczekać aż wyrwę się z tej nędznej szkoły. Wychodząc z niej zobaczyłam Dominika, który rozmawiał z Anką. Ona jest nowa i on też więc może gadają o sprawach dotyczących zmiany szkoły? Tak, na pewno. Poczułam zazdrość. Nie tak sobie wyobrażałam dzisiejsze popołudnie. Jeszcze tylko zostało mi spotkać się z Filipem, a potem tylko już dom i koniec wszystkich zmartwień. Wezmę cudowną, orzeźwiającą kąpiel i położę się do łóżka. Wróciłam do domu. Włączyłam laptopa, obejrzałam parę filmików. Wyłączyłam go i postanowiłam, że teraz już będę tylko na niego czekać. Minęła 15.30. Filip nigdy się nie spóźniał. To do niego nie podobne.
_______________________
4 kochani ! Dziękuję za każdego obserwatora, każdy komentarz. Jesteście wielcy ! :* Następny rozdział za tydzień, lub dwa. 

niedziela, 6 maja 2012

3.

~
Wsiedliśmy w autobus numer 43. Dominik mieszkał bardzo daleko od szkoły. Jechaliśmy około 40 minut.
- No to doszliśmy. Panie przodem - powiedział Dominik z uśmiechem.
Weszłam na 4 piętro. Mieszkanie z pozoru zwykłe, puste. Jednak wchodząc dalej ukazało mi się pełne kolorów, cudownie udekorowane wnętrze. Aż zabrało mi dech w piersiach.
- Na prawo. - powiedział chłopak.
Zrobiłam co powiedział. Jego pokój był ciemny, miał zasłonięte zasłony i panował tam ogólny nieład.
- Przepraszam Cię za bałagan ale nie miałem czasu żeby to ogarnąć - próbował jakoś posprzątać rzeczy z łóżka i stołu.
- Nie ma sprawy. Przyzwyczaiłam się. Hmm, więc o czym ty właściwie chcesz rozmawiać? Jeszcze nie dali nam żadnych obowiązków ani tym podobnym. - zapytałam.
- Emm... no ale może zaproponujemy im jakieś.... wycieczki ?
- Dominik, słyszysz co mówisz? Dobra, teraz serio po co mnie tu przyprowadziłeś?
- No naprawdę ! Chodzi tylko i wyłącznie o szkołę. Nie myśl sobie za wiele.
Poczułam się urażona. Że co? Zaprasza mnie tu bez powodu bo na pewno nie chodziło o szkołę i jeszcze mi wmawia, że sobie Bóg wie co wyobrażam ?! Przesadza.
- Okej, dobra, nie ważne. Więc jakie masz propozycje ? - zapytałam.
- Myślałem, że ty coś zaproponujesz. - uśmiechnął się.
Super. Przyszłam do niego i mam jeszcze za niego odwalać czarną robotę? Co to, to nie.
- Słuchaj, nie przyszłam tu aby wykonywać za Ciebie pracę. Jeżeli na to oczekujesz to lepiej przestań od razu bo z tego na pewno nic nie wyjdzie. - już zaczęłam podnosić się do wyjścia jednak on mnie przytrzymał.
- Ej no, przepraszam. Nie tak miało wyjść. Wymyślimy coś razem, obiecuję. Ale zostań jeszcze, jest dopiero dziewiąta.
- Dziewiąta ?! Kurczę, nie wiedziałam, że ten czas tak szybko leci. Było miło ale muszę już lecieć ! Do..
- Nie leć! Proszę Cię ! Jest jeszcze wcześnie... naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło... Majka, proszę... - przerwał mi. Po tych słowach pochylił się i pocałował mnie. Czekał na to samo. Ja jednak odrzuciłam go.
- Co ty sobie wyobrażasz co ?! Znamy się ledwie parę godzin a ty już mnie całujesz ?! Myślałam, że choć ty nie jesteś zwykłą świnią. Myliłam się. A teraz wychodzę. I nie chcę już z Tobą rozmawiać. 
- Ale....
- Żadnego ale. Żegnam Cię Dominiku... - wzięłam torbę i udałam się do wyjścia.
A więc to tak - każdy facet, bez wyjątków to świnia. Co ja sobie wyobrażałam? Że kiedyś będziemy razem. A teraz? Teraz go nienawidzę. Myśli, że jak mnie pocałuje to załatwi sprawę? Że co, przymknę się ? Zamówiłam taksówkę pod dom Filipa. Zaczęłam biec w stronę umówionego miejsca. Byłam już spóźniona ale on i tak tam czekał.
- Cześć Maj. - zagadał.
- Cześć Fifi. - odpowiedziałam.
- Czekałem dość długo tu, wiesz?
- Wiem i przepraszam Cię. Miałam jedną sprawę do załatwienia...
- W szkole?
- Niezupełnie. Ale nie chcę o tym gadać.
- Okej, okej. Nie wnikam. To gdzie idziemy ?
- Eh, Fifi. Nie jetem w nastroju. Ale nadrobimy to jutro, dobrze?
- Majka, obiecałaś to samo wczoraj. Proszę Cię o chwilę rozmowy.
- Przepraszam ale jestem padnięta. - skłamałam - Jutro... do zobaczenia ! - ucałowałam go w policzek.
- Narazie. - odpowiedział. 
Stał tam jeszcze myśląc, że może zmienię zdanie. Mylił się. Wróciłam do domu. Jak zwykle nikogo tam nie byłam. Rodzice w pracy, brat w akademiku na studiach w zupełnie innym mieście. Rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać o tym wszystkim. Może Dominik coś do mnie czuje? A może do dla niego zwykły, nic nie znaczący pocałunek. Nie mam już do tego głowy. Jutro nowy dzień, wszystko zacznie się od nowa. Oby tylko następny dzień był lepszy...


_____________________________
Jejuuu ! Nie spodziewałam się, że będzie was tak dużo ! Dzięki, że jesteście <3 Ehh, teraz rozdziały będę starała się dodawać co tydzień. Ściskam was mocno i uzbrójcie się w cierpliwość ! :*

sobota, 5 maja 2012

2.

~
- Słuchaj, co to za chłopak ? - zaczął Filip
- To Dominik. Jest nowy. Zagadałam do niego.
- I co?
- Cicha woda. Dał mi parę swoich rysunków.
Otworzyłam teczkę z jego pracami i pokazałam Filipowi. Przyglądał się im zachłannie.
- Bardzo ładne, ma talent - powiedział.
- Oczywiście, że ma !
- To powiedziałem... Ok, nie ważne.
- Kurdeee, kompletnie zapomniałam ! Dzisiaj mam zebranie w szkole.
No tak, to jeden z wielu warunek, który trzeba spełniać aby zostać przewodniczącą klasy. Jeszcze nie wiem czy nią zostałam, bo głosowanie było zamknięte dlatego muszę iść się tego dowiedzieć.
- Ah, no tak. Szkoła wzywa. Ale spotkamy się później ? - zapytał Filip.
- Oczywiście. O dziewiątej, tam gdzie zawsze. Buźka ! - pożegnałam i zaczęłam wracać do szkoły.
Nie było tam wielu osób bo każdy olewał takie spotkania po zakończonych lekcjach. Im chodziło tylko o to, aby móc się z nich urwać. Same znajome twarze... Usiadłam na ławki i nagle poczułam, że spadam z niej. Wiele osób też z niej zleciało, prosto na mnie. Wydałam z siebie cichy krzyk. Usłyszała go jedna dobra osoba, która pomogła mi wstać ! Tak, to był Dominik.
- Matko, przepraszam Cię bardzo ! 
- Nie ma sprawy, przecież to nie Twoja wina. Tak właściwie, co ty tu robisz po lekcjach?
- Czekam na zebranie do samorządu uczniowskiego. Startowałem na przewodniczącego klasy.
Poczułam jak palą mnie policzki. Miałam z nim rywalizować? Przecież to oczywiste, że ze mną nie ma szans ! Jestem w tej szkole od paru lat i wiem kto na mnie głosował. Gabi, Elka, Monika, Wika i inni.... A na niego? No cóż, niech się pogodzi z porażką.
- A ty? A ty, co ty tu robisz? - zapytał po krótkiej przerwie.
- Hmm, to samo co ty. - odpowiedziałam.
- Z tobą nie mam szans, lepiej od razu pogodzę się z porażką - powiedział z przekąsem. Hahaha, bingo !
- Warto spróbować.
Oczekiwanie na zebranie przerodziło się w dwie godziny. Przez ten czas zdążyłam poznać Dominika. Wydawał się takim cudownym chłopakiem i wcale nie był taki zły... Ale nie miałam co marzyć o nim. Wymienialiśmy tylko jakieś nic nie znaczące spojrzenia. W końcu wpuścili nas na salę gdzie odbywało się zebranie.
- Jak już wiecie dzisiaj odbywały się wybory na przewodniczącego klasy i szkoły. Na przewodniczącego klasy II B kandydowali Maja i Dominik. A został nim.... Dominik ! Serdecznie gratuluję. Oczywiście wiesz, że to wielki obowiązek, prawda?
- Tak. Obiecuję, że będę starał się jak najlepiej utrzymywać moje stanowisko.
- A przewodniczącą szkoły została Eliza Grabowska ! [..] - kontynuowała nauczycielka.
Poczułam, że zaraz wybuchnę. On ?! Musiał mieć więcej niż połowę głosów klasy ! Czyli wszystkie moje zaufane osoby na niego głosowały ?! Jak mogły? A no tak, przecież to chłopak... Zapewne spodobał im się. Cóż, to chyba ja muszę pogodzić się z porażką i posadą '' zastępcy przewodniczącego''. Dominik spojrzał na mnie niepewnie. Odwróciłam wzrok.
- Możecie już pójść. Do widzenia.
Wszyscy udali się do wyjścia, przyspieszyłam kroku. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Byłam przewodniczącą co roku ! Miałam już wprawę. A on? Nawet nie znał potrzeb innych bo najzwyczajniej w świecie ich nie znał ! Byłam bardzo zła. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
- Ej, Majka, czekaj ! - zatrzymałam się - Jesteś zła? Słuchaj, wiem, że byłaś przewodniczącą od lat ale ja naprawdę nie myślałem, że zwyciężę...
Prychnęłam. Nie wiedział ? To po co startował ?! Mógł sobie odpuścić lub w ogóle nie startować.
- Maja, proszę. Nie gniewaj się na mnie... Nie chcę żeby tak wyszło. Lubię Cię i jesteś jedyną osobą którą tak naprawdę znam. Proszę... - otoczył mnie ramieniem. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Uśmiechnął się, a ja się zaśmiałam.
- Czyli mam uważać to za '' tak, już się nie gniewam'' ? - zapytał.
- Tak, tak głuptasie. 
Nie byłam już na niego zła. Zawsze szybko przestaję być na kogokolwiek zła. Pokazałam mu język.
- Majka, mam pytanko. - odwróciłam się w jego stronę. - Nie, to nic złego. Bo wiesz... Będziemy musieli teraz dogadać sprawę podziału na wycieczki itp. I no wiesz.... No mogłabyś wpaść do mnie ?
Uśmiechnęłam się. To nie była niestety randka ale zawsze coś..
- Jasne, ale nie mam za wiele czasu. Więc chodźmy.

_______________________________________
2 rozdział. Aaaaa, miśki, dzięki, że jesteście ! :* I oby was się tu namnożyło ! :D 3 rozdział już niedługo.

piątek, 4 maja 2012

1.

1.
Budzik obudził mnie dziś znacznie szybciej niż zwykle. Minęło dobre parę minut zanim zwlekłam się z łóżka. Ubrałam się ociężale i zeszłam na dół. Wzięłam duży łyk kawy i ogromny kęs przygotowanego przez ojca śniadania.
- Dzięki, nie trzeba było.
- Nie ma sprawy, zresztą i tak nie mam nic innego do roboty.
- Dobra tatko, lecę. Będę dziś później. Narcia.
- Cześć, baw się dobrze.
Odpowiedziałam mu szerokim uśmiechem, wzięłam torbę i wyszłam przed dom. Tam czekał już Filip.
- No siemaneczko - powiedział.
- Cześć, cześć - odrzekłam.
- Coś nie w humorze dzisiaj?
- Najwyraźniej. Nie chcę o tym gadać Fifi. Chodźmy już.
Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę szkoły. Tak, to znów poniedziałek. Uwielbiałam trzymać się z nim za ręce chociaż nie byliśmy parą, tylko najlepszymi przyjaciółmi od zawsze, na zawsze. Nie czułam nigdy do niego pociągu ani nic z tych rzeczy. Był mi bliski, nic poza tym. Zresztą znamy się od urodzenia, traktuje go jak brata, a on mnie jak siostrę. Zaczęłam długo rozmyślać o moim beznadziejnym życiu. Wtem jednak na ziemię przywrócił mnie Filip.
- Ej, kochanie, znowu się zamyśliłaś. - uwielbiałam gdy do mnie tak mówił.
- Mam o czym to rozmyślam - odpowiedziałam wystawiając mu język.
Wreszcie dotarliśmy. Niestety, chodzimy do innych, równoległych klas. Rozeszliśmy się machając sobie. Usiadłam w ławce i po chwili usłyszałam dzwonek. Moją uwagę przykuł nieznajomy mi chłopak. Zgubił się, a może jest nowy ? Obok niego stała dziewczyna, również mi nieznana.
- No siadajcie już. Tomek, po lekcji pobawisz się telefonem. Tak więc chciałam wam przedstawić nowych uczniów waszej klasy - Dominik Konopka i Anna Malicka. - przy jej nazwisku dało się słyszeć dzikie krzyki i gwizdy. Fakt, była dość ładna. Pomógł jej przy tym makijaż, solarium i przy krótkie ciuchy.
- Teraz możecie już usiąść. Otwieramy zeszyty [...]
Nareszcie zabrzmiał mój, jak i wszystkich dzwonek. Ostatnia lekcja i mogę już iść. Akurat rozpoczęła się długa przerwa. Postanowiłam zagadać to nowego kolegi.
- Cześć.... Ty jesteś Dominik, tak?
- Yhym.
- Interesujesz się czymś?
- Nie. Nie mam zainteresować oprócz malowania. Mogę pokazać Ci parę prac jeśli chcesz.
- Jasne! - odpowiedziałam z uśmiechem.
Jego prace były cudowne, pełne emocji i ekspresji. Idealne.
- Podobają Ci się? - zapytał.
- Tak ! Są.... prześliczne !
- Możesz je zabrać. Nie przydadzą mi się do niczego, a Tobie się spodobały. - uśmiechnął się.
- Bardzo Ci dziękuję. Zajmą honorowe miejsce w moim domu.
Zaczęliśmy się śmiać. Za rogiem zobaczyłam Filipa. Pokazywał zegarek. Wiedziałam, że muszę już zakończyć rozmowę.
- Bardzo mi przykro ale muszę już lecieć. To do jutra.
- Mhm, cześć - odpowiedział.
Szybko udałam się w stronę Filipa myśląc o tej krótkiej rozmowie.

_______________________________________________________
Pierwszy rozdział. Ahhh, uwielbiam początki :D Komentujcie, proszę was bo nie wiem dla kogo to piszę. Dzięki za każdy komentarz kochani ! ;*